www.gdansk12pp.fora.pl

bonzo

Czołem!

Pomyślałem sobie, mając w pamięci śnieg zalegający Tczewskie poletko bitwy i opisy efektu jaki czyniła krew na śniegu na wzgórzach pod Eylau, że może by spróbować podczas którejś z imprez zademonstrować publiczności szpital polowy? Smile

Z jakichś starych drzwi czy kilku desek skleciło by się stół, przy nim stał by jeden do trzech smutnych panów z mrożącym krew w żyłach instrumentarium. W momencie gdy któryś z żołnierzy pada "ranny" jeden lub dwóch kolegów z szeregu bierze rannego i niesie na plecach lub na karabinie (jeśli we dwóch) do lazaretu. Tam przy pomocy paska wiąże się delikwentowi nogę pod siebie, przykłada do kolana sztuczną i teatralnym ruchem rozpoczyna operację przy okazji rozlewając trochę keczupu czy innej czerwonej mazi. Potem rannego znosimy pod jakiś mur, na słomę, czy w inne miejsce. Myślę, że wrażenia nasze, publiczności oraz namiętnie komentującego przebieg bitwy "doktóra N" będą pozytywne i bardziej uzmysławiające czym naprawdę jest wojna. (Zresztą bardzo zacnym ze strony dowódcy IR52 było wezwanie żołnierzy do chwili ciszy ku czci poległym 203 lata temu)
Co myślicie? Pomysł dobry czy też wykazuję gorliwość neofity? Smile

Pozdr

Sebastian

Raczej to drugie...
Poznasz pewnie kiedyś panią doktor, która robiła już szpitale.
Pozdrawiam

bonzo

Obawiałem się, że to drugie Smile

Możesz rozwinąc temat pani doktor?

ANDRZEJ

Pomysł fajny, wielokroć wykorzystywany przy okazji bitew,choć może nie aż w tak barwny sposób jak to opisałeś. Pod Austerlitz był na żywo,gdy jeden z ułanów spadł z konia...,w Lipsku 2009 był namiot chirurga z pacjentem, w obozie pod Dennewitz 2008 widziałem większy pokaz z uciętymi kończynami w wiaderku, a w zeszłorocznym Raszynie załapałem się na wykład i pokaz Pani Doktor.
Jeśli już to widzę się raczej w roli odprowadzającego tegoż rannego i powracajacego zaraz do walki.Oczywiście nic tak nie ożywia pola walki jak zabici...
A to wykład Pani Doktor
[link widoczny dla zalogowanych]