www.gdansk12pp.fora.pl

Dobosz

Coś się szykuje bo ruskie rozpisały konkurs na organizację rekonstrukcji. 250 tyś zł. budżetu na "Dwie wielkie patriotyczne wojny" - jak piszą. Pewnie chodzi jeszcze o jakąś II-go wojenną, ale nie jestem w temacie. Jak wrażenia po wizycie na wschodnich rubieżach Jewropy. Pytam oczywiście bywalców?

Leszek Michalski

Już w 2009 roku w Kownie Algimantas sygnalizował, że szykują dużą (jak to u nich - ogromna) imprezę, która ma aspiracje do miana największej w Europie. I jak to u nich...zapadła cisza. Jest to więc kolejny sygnał, że coś knują. Z posiadanych dotychczas informacji wiem, że litwini, którzy tez hardcoru nie unikaja po pobycie na Borodino - chyba w 2005 lub 2006 roku stwierdzili: byliśmy i chwatit. Nigdy więcej... Pokrótce opisane przez nich mankamenty... Duży bałagan organizacyjny, sprowadzający się do zasady - radź sobie sam jak umiesz; w piątek wieczorem na interwencje wielu grup o sanitariaty stwierdzili, że "zabyli" ale jutro będą. Rzeczywiście w sobotę (dzień bitwy) przywieźli jeden toi-toi (uczestników ok. 1500. Pozostały okoliczne krzaki i wysokie trawy a do mycia - rieczka. To jednak drobne niedogodności w porównaniu z unikaniem podczas bitwy osobników pod wpływem alkoholu, którzy starając się wiernie odtworzyć realia bitwy szli do starcia kolbami. Oczywiście nieliczni ale zawsze...
Mimo to - jeśli "budet priglasienie", wyjazd kusi... Zawsze to Borodino... i 200 setka. A mając informacje jak jest, można pewnych rozczarowań i niedogodności uniknąć.

Toperz

http://www.youtube.com/watch?v=eBssNDVLJws&feature=related

Leszek Michalski

No,no... Na youtube wygląda pięknie, aż sie serce rwie...

Sława

A do nas dotarły z Rossiji nieoficjalne sygnały, że władza drastycznie obcina budżety na imprezy.

Sebastian

Czyli będzie kasza ze śledziem i pirotechnika na ropie Wink

Sława

My z reguły miewamy wystarczające zapasy własne. Ośmielam się uznawać WMP za najlepiej żywioną jednostkę w RP. Jeśli ktoś ma lepiej, to zazdraszczam i gratuluję Wink

. A w Tylży AD 2007 podano żołnierstwu gorące kartofle wymieszane ze świeżym ogórkiem. I było oberwanie chmury przez trzy dni. Niemen falował jak Kanał zimą.

Krzysztof63

dzik_warminski

My na Prusach w gościnie i mieszkańcy karmili nas w roku 1807 nie to co złych Francuzów Smile

w pamiętnikach o obozach pod Lidzbarkiem nie ma wzmianki o małych racjach. Ale to zasługa Markietanów i handlarzy

Sława

Po okresie nadużyć intendentów nastał czas Żyda Josela Meyerowicza. Po krótkich pierepałkach z posądzeniami o szpiegostwo (facet poprosił o spis obozów dla sprawniejszej organizacji transportów) zaczęły się dość regularne dostawy z Litwy. Tyle, że część z transportów przechwytywały początkowo oddziały tyłowe. Książę Bagration i cesarzewicz Konstanty ukrócili te nadużycia w znacznym stopniu.
A ci "niedojadający" najczęściej nie gardzą zacnym stołem. Np. Niemiaszki uwielbiają odgrywać rolę oszczędnych, dopóki muszą żreć i pić na własny koszt. Empirycznie sprawdziłem, także na przykładzie niemieckiej (korzenie z przedwojennego Śląska [Bytom], obecnie Nadrenia) części swojej rodziny.

Sława

Jeszcze jedno. W popularnej w 1812 i później pieśni sołdackiej "Moskwa w rukach Francuza" (uchodzącej za jedną z tych autentycznych, a nie tych "bogoojczyźnianych" z czytanek dla wojska) mowa jest o tym, jak to w zajętej Moskwie "Poliaki [...] jeli kulebiaki, biełu kaszu i myszej". W pieśni jest to symbol niedostatku. Co do "myszej" nie polemizuję, ale jeśli kulebiak (!) i kasza jęczmienna mają świadczyć o niedostatku, to co byłoby dostatkiem? Toż właśnie od tych kasz ruskie gówna w 1812 były takie sztywne i lśniące, gdy ekskrementy przeciwnika stanowiły luźną, rozbryzganą kałużę. Vide: van Roos.

Leszek Michalski

Znane są z przeszłości królewskie dania biwakowe w postaci np dwugłowego królika. Jak ktoś chce pojeść skromnie i absolutnie siermiężnie - polecam Łotwę. Myślę, że taki przebój kulinarny jak kasza jęczmienna z łyżeczka dżemu zwieńczającą fantazyjnie i podkreślając finezyjność całość, wzbudziłaby entuzjazm naszych rekonstruktorów a załoga kuchni biłaby rekordy prędkości przemieszczając się poza widnokrąg. Wprawdzie post jest o Borodino ale sumując wątek kulinarny - wyżerka w Polsce - najlepsza, dalej - Litwa, w porywach na wypasionej imprezie - Niemcy, dalej długo, długo nic, nieśmiało ... Czechy i...przepaść.
A Borodino... Pisałem wyżej przekaz wcześniejszych uczestników, miało byc wszystko a wyszło jak wyszło. I należy to od razu wkalkulować w koszty ewentualnego wyjazdu.

ANDRZEJ

200-lecie takiej batalii kusi ale...będąc w zeszłym roku w Grossgoerschen rozmawiałem z jednym z tamtejszych organizatorów (współpracują z Rosjanami organizującymi Borodino), który przestrzegał przed tym wyjazdem "jeśli już to tylko w roli VIPa". Był tam osobiście - organizatorzy a jakże zaproszą, ugoszczą, po czym przy wyjeździe czy to na granicy, czy lotnisku obedrą z całego rynsztunku; jedna z grup straciła tak ekwipunek na Wnukowie.

Piotr

Czyli okradli?? :O

Dobosz

Czyli pozostaje tylko Litwa. Dajcie chociaż Niemen przekroczyć.