www.gdansk12pp.fora.pl

Krzysztof63 · Wysłany: Śro 10:30, 02 Mar 2011 Temat postu:

Wg mnie to jest sztuka stwarzania i pokonywania niemałych trudności.

Wystarczy taki komunikat: prowiant własny, będzie woda i jedno ognisko. Pieniądze do podziału na grupy proporcjonalnie do ich liczebności.

I wtedy jest tylko jeden problem - załatwić fakturę dla muzeum.

Dziedzic pruski · Wysłany: Śro 10:32, 02 Mar 2011 Temat postu:

Remi-a apmietasz flądry na ognisku na Forcie?Kupic gdzies -piecze sie to 2 minuty a zarcie typowe dla morksije twierdzy.

junak · Wysłany: Śro 10:49, 02 Mar 2011 Temat postu:

fajnie, tyle że trzeba w piątek po południu, albo sobotę rano po to pojechać i kupić, nie ma na to czasu.

ANDRZEJ · Wysłany: Śro 12:06, 02 Mar 2011 Temat postu:

Z Bonzowego menu wykreśliłbym pierwsze 3 punkty oraz 11. Wiadomo,że do gotowania nikt nie będzie się garnął - tym bardziej pilnował świni i kurczaków; wszelkie sałatki to potencjalna sraczka; ciasto to chyba też przesada.Zgadzam się,że za muzealne nie nalezy kupować alkoholu-a może zwrócić sie do browaru(jakikolwiek tam macie) o sponsoring,tak robiono u mnie na juwenaliach.
PS.czy oprócz scenariusza bitwy,możecie podać bliższe szczegóły całego przedsięwzięcia

horhe · Wysłany: Śro 12:20, 02 Mar 2011 Temat postu:

mamy do wyboru albo Klemensa, albo [link widoczny dla zalogowanych]

Dziedzic pruski · Wysłany: Śro 12:51, 02 Mar 2011 Temat postu:

Ciasto to nie przesada-zawsze tsk sie gada, a jak sie gdzies pojawia to wszyscy wpierniczaja az sie uszy trzesa-proste placki dorżdżowe-nic więcej.

Sława · Wysłany: Śro 15:52, 02 Mar 2011 Temat postu:

Cóż, my na pewno nie umrzemy z głodu, bo zawsze mamy: jakieś sucharki, kulebiaki, pielmienie, chlebutek, trwałą wędlinę (sało, boczek wędzony, kindziuk...). Takie suchości zapija się i neutralizuje wyłącznie gorzałą czystą. A gorzałę jakimś napojem. U Magyarów jechaliśmy prawie wyłącznie na suchym. I żywiom.

junak · Wysłany: Śro 16:58, 02 Mar 2011 Temat postu:

Otóż to, każdy coś tam ma.
Więc ciężko zaopatrywać ludzi w prowiant nie wiedząc kto ile czego potrzebuje.

ANDRZEJ · Wysłany: Śro 17:12, 02 Mar 2011 Temat postu:

Stąd jedzenie ograniczyłbym do ciepłej strawy(obiad)-optymalny organizacyjnie byłby jeden kocioł z grochówką lub żurkiem z wkładką kiełbasianą, do tego może być jajco na twardo i chleb do ręki lub jak proponował Bonzo gulasz,tudzież kiełbacha na wieczór do pieczenia

junak · Wysłany: Śro 17:28, 02 Mar 2011 Temat postu:

Czekam na odzew od Adka z Lidzbarka, czy by zajął się garem. Innego kucharza nie mamy.

Rekrut · Wysłany: Śro 18:15, 02 Mar 2011 Temat postu:

Z tymi kurczakami to niezły pomysł.Gdyby były żywe to jeszcze polowanie możnaby urządzić Wink

kurczak · Wysłany: Śro 19:30, 02 Mar 2011 Temat postu:

no tak...pewnie... Crying or Very sad

junak · Wysłany: Śro 19:52, 02 Mar 2011 Temat postu:

Zrobimy ci grzędę, postawimy poidło, sypniemy pszenicy...
Smile

junak · Wysłany: Czw 10:25, 03 Mar 2011 Temat postu:

Rozmawiałem z kapitanem Perły, w piątek 15go kwietnia w godzinach 15-17 trzeba załadować armatki na statek. Jak znam życie, muzeum nie załatwi transportu, więc rozmawiałem z Marianem.
Kwestia kto będzie miał czas w tych godzinach przyjechać i pomóc w załadunku.
To są małe armatki na lawetach okrętowych, problemu nie będzie.

bonzo · Wysłany: Czw 10:27, 03 Mar 2011 Temat postu:

oszacuj ilu ludzi bedzie potrzeba do pomocy w piatek, to bedzie mozna urlopy zaplanwoac